Samodoskonalenie oraz samorozwój – te dwa pojęcia są bardzo bliskie każdemu człowiekowi, który pragnie być zawsze na czasie. Dużo ostatnio mówi się o samodoskonaleniu poprzez szkolenia czy treningi. Chociaż przyjmujemy taki stan rzeczy za całkowicie naturalny, myślę, że warto zatrzymać się na chwilę w tym momencie i zastanowić się, czemu dążymy do zwiększania swoich naturalnych zdolności. Co wpływa na to, że chcemy się rozwijać? Czy to są własne wygórowane ambicje, które są naszym własnym motorem napędowym i jednocześnie głosem w głowie podpowiadającym, że powinniśmy się bardziej starać? A może to presja środowiska, chęć zarabiania większej ilości pieniędzy, na zaspokojenie swoich potrzeb? A może wszystko po trochu?

Dzięki lekturom książek poświęconych zagadnieniu samodoskonalenia czy ogólniej – dążenia do poprawy swoich zdolności, mogę powiedzieć, jaki motyw najczęściej w nich się pojawia. Dotyczy to głównie autorów książek – jakie wydarzenie w ich życiu sprawiło, że postanowili dokonać jakiejś istotnej zmiany. Dotyczy to również osób, o których autorzy w swoich pozycjach wspominają – z jakimi problemami Ci ludzie zwracają się o pomoc, czym jest siła która prowadzi ich do człowieka, mogącego im w jakiś sposób pomóc. Istnieje kilka podobnych motywów kierujących ludźmi.

Każdy mógłby pomyśleć, że ludzie rozwijają się dlatego, aby móc zażądać większej pensji, w nadziei na awans i poprawę sytuacji materialnej. Tak jest w istocie, lecz pieniądze nie są głównym powodem uczęszczania na różnorakie szkolenia lub czytania poradników. Jednym z najważniejszych powodów jest poczucie niezadowolenia – i to takiego, które wynika z różnych powodów, przeważnie osobistych. Najczęściej jest to brak satysfakcji ze swojego obecnego położenia. Dotyczy to braków w pewnych dziedzinach. Niezadowolenie może być też wynikiem osamotnienia, czy poczucia niedowartościowania. W jednej z książek dotyczącej tego, jak efektywnie komunikować się z innymi ludźmi, autor podał potrzeby, jakie każdy człowiek w sobie nosi. Jedną z nich jest potrzeba poczucia bycia ważnym, tudzież potrzebnym. To jedno z największych pragnień człowieka – jedni czują to silniej, inni słabiej, lecz każdy to uczucie podziela. Branie udział w różnorakich szkoleniach można wytłumaczyć właśnie zaspokojeniem takiej potrzeby – skoro po szkoleniu człowiek taki będzie lepszy w danej dziedzinie niż inni, z miejsca jego poczucie wartości podskoczy do góry. Dodatkowo, perspektywa posiadania większego niż wcześniej autorytetu również może stanowić dobry powód dla rozwoju. Pomimo tego jednak, uważam, że chęć czucia się szczęśliwszym, bardziej potrzebnym i spełnionym w swojej dziedzinie jest silną motywacją do tego, aby się rozwijać.

Wyżej pada ważne słowo – szczęście. Każda osoba, która ma ten komfort, że pracuje na co dzień w zawodzie, który jednocześnie jest ich wymarzoną pracą, wie jak to przyjemne uczucie jest, gdy ma szansę nauczyć się czegoś nowego. Praca jako swoje własne hobby – to przepis na osobisty sukces. Stopniowe lecz konsekwentne rozwijanie umiejętności w swojej ukochanej specjalizacji to możliwość poszerzenia własnych horyzontów, uzupełnienia i rozwinięcia posiadanej od lat pasji. Codzienne realizowanie swojej pasji jest powodem do czucia się szczęśliwym. Perspektywa pracy przez wiele lat w zawodzie, do którego musielibyśmy się na siłę przyzwyczajać, ciągnie za sobą tę groźbę, że szybko się wypalimy. Widzę to po osobach, które znam. Mój przyjaciel jest tego dobrym przykładem. Szukając pracy miał szczęście, jak to nazywał, znalezienia „jakiejś pracy” w firmie, w którejś miał się „czymś” zajmować. Mało interesował go zakres obowiązków, bardziej pensja, którą będzie otrzymywał. Należy przyznać, że pieniądze były faktycznie dosyć dobre. Początkowy entuzjazm był silny. Przyjaciel zadowolony z pomyślnego obrotu sprawy przeprowadził się do miasta w którym mieściła się siedziba firmy. Nie przeszkadzało mu to, że przez osiem godzin dziennie wykonuje pracę, która nijak go nie interesuje. Jego odczucia wobec wspomnianej pracy były wręcz odwrotne – nie lubił jej, ale przez pieniądze, jakie dostawał, mówił, że ma szczęście. Minął rok. Na spotkaniu z owym przyjacielem, usłyszałem coś, czego się nie spodziewałem. Pieniądze przestały być powodem, dla którego wyrażał się o swojej pracy tak pozytywnie. Po roku spędzonym w tej pracy miał jej dość. Nienawidził jej z całego serca. Każdy kolejny dzień, w którym miał wstać z łóżka i udać się tam, był ciężkim wyzwaniem. „Co z tego, że dobrze zarabiam, jak już mam dość tej pracy i tych ludzi, których codziennie widuje. Mam tego dość!” – takimi słowami skwitował moje pytanie o to, czy pieniądze nie są już wystarczającym powodem do tego, aby nie zwracać uwagi na to, co się robi. Pieniądze, owszem, są jakimś rodzajem przekonującego argumentu za tym, aby wytrzymać w nielubianym zawodzie. Ale czy naprawdę tego oczekuje się od życia? Mój przyjaciel zmienił się po odejściu z poprzedniej firmy – zaczął słuchać siebie, a dokładniej – tego, co sprawia mu przyjemność. I szuka pracy, która będzie to odzwierciedlać. Pieniądze, choć nadal ważne, nie stoją już na pierwszym miejscu.

Zatem jak widać szukamy spełnienia w zawodzie, który wynika z naszych własnych zainteresowań i jednocześnie, kiedy go znajdziemy, bierzemy udział w szkoleniach, w celu poszerzania swoich kompetencji, zaspokajając zarówno swoje potrzeby, jak i czerpiąc z tego wymierne korzyści finansowe. Z całą pewnością każdy może dorzucić do tego swoją listę powodów, dla których dąży do samodoskonalenia. Mogą to być powody bardzo osobiste, lub mniej prywatne. Z całą pewnością każdy człowiek dąży do tego, aby w jednej konkretnej dziedzinie móc udowodnić sobie i światu, że może być najlepszy.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *